Szosa, hormony i kraj w lusterku wstecznym

Są filmy, które rozśmieszają, i takie, które skłaniają do myślenia. „I twoją matkę też” robi jedno i drugie, wrzucając cię do auta z Julio (Gael García Bernal) i Tenochem (Diego Luna), dwoma siedemnastoletnimi przyjaciółmi, którzy uważają się za znawców miłości, choć dopiero uczą się panować nad własnymi impulsami. Na scenę wchodzi Luisa (Maribel Verdú), 28-letnia Hiszpanka, przeżywająca osobisty wstrząs, która zgadza się towarzyszyć chłopakom w wyprawie na mityczną — i trochę zmyśloną — plażę Boca del Cielo. To, co zapowiadało się jako gorąca ucieczka, zamienia się w podróż odkryć: z niezręcznymi śmiechami, figlarną zazdrością i wyznaniami, które topią nastoletnią brawurę.

W reżyserii Alfonsa Cuaróna i ze zdjęciami Emmanuela „Chivo” Lubezkiego film ma swobodną kamerę, naturalne światło i długie ujęcia, które pachną szosą i wiatrem na twarzy. Nic nie jest tu kartonowe: imprezy się pocą, uliczne garkuchnie parują, motelowe pokoje trzeszczą. A kiedy myślisz, że to tylko zabawa z morzem w tle, pojawia się wszechwiedzący narrator (głos Daniela Giméneza Cacho), zatrzymuje akcję i dorzuca fakty, których bohaterowie nie widzą: historię mijanego chłopa, przyszłe zamknięcie knajpy, polityczny cień blokady. Ten suchy, boczny komentarz zamienia seksowną komedię w społeczną rentgenografię; jakby Cuarón puszczał oko: „śmiej się, ale rozejrzyj się”.

Trójkąt w centrum działa, bo nikt nie jest karykaturą. Luisa łączy czułość i stanowczość; nie jest „męską fantazją”, lecz emocjonalnym kompasem, który popycha chłopaków do dojrzewania. Julio i Tenoch krążą między docinkami a bliskością z nieodpartą chemią. Za żartami kryje się klasa społeczna — elity i klasa średnia zderzają się, choć nikt tego nie nazywa — oraz lęki, których nie potrafią wypowiedzieć. Film mówi o seksie, owszem, ale bez taniej sensacji: używa pożądania jako lustra, by odsłonić niepewności i prawdy bolące bardziej niż jakikolwiek kac.

Humor jest miękką bronią: śmiejemy się z nastoletniej bufonady (tych „filozoficznych” manifestów rodzących się po trzech piwach), a jednocześnie film przytula czułość kogoś, kto jeszcze nie wie, kim jest. Manual del Charolastra — kodeks przyjaźni chłopaków — brzmi zabawnie, ale zdradza też kruchość więzi, która będzie musiała zmierzyć się ze szczerością albo rozpaść się na pierwszym zakręcie.

Meksyk pojawia się jako bohater: bramki na autostradzie, rzeki, plaże, miasteczka, nierówności. Podróż nie zaciera granic klasowych, tylko czyni je bardziej widocznymi. I to bez kazania: Cuarón obserwuje z czułością i figlem. Muzyka przeskakuje od rocka do boler, a dźwięki otoczenia wsadzają cię na tylne siedzenie; nawet jeśli nigdy nie zaliczyłeś road tripu, czujesz słońce na przedramieniu.

Czy film się zestarzał? Dobrze. Świeżość została, a tematy płci i klasy zachęcają do ponownego odczytania, nie odbierając zabawy. Ten film każe śmiać się z ustami pełnymi rzeczywistości, a na końcu zostawia mały supeł w gardle — razem z ostatnią falą na plaży.

Weredykt: świetny coming-of-age — zmysłowy, melancholijny i pełen światła — który zamienia młodzieńczą eskapadę w emocjonalno-społeczną mapę. Do obejrzenia, delektowania się i rozmowy po seansie.

Ocena: 9/10.


Carretera, hormonas y el país mirándote por el retrovisor

Hay películas que te hacen reír y otras que te dejan pensando. “Y tu mamá también” hace ambas mientras te sube a un coche con Julio (Gael García Bernal) y Tenoch (Diego Luna), dos amigos de 17 años que se creen sabios del amor pero apenas están aprendiendo a manejar sus propios impulsos. Entra en escena Luisa (Maribel Verdú), española de 28, que atraviesa un terremoto personal y acepta acompañarlos a la mítica—y algo inventada—Boca del Cielo. Lo que pintaba a escapada caliente se convierte en un viaje de descubrimiento, con risas incómodas, celos traviesos y confesiones que derriten la bravuconería adolescente.

Dirigida por Alfonso Cuarón y fotografiada por Emmanuel “Chivo” Lubezki, la cinta luce una cámara libre, de luz natural y planos largos que huelen a carretera y viento en la cara. Nada se siente acartonado: las fiestas sudan, los puestos de comida humean, los cuartos de motel crujen. Y cuando crees que todo es diversión con mar, aparece el narrador omnisciente (voz de Daniel Giménez Cacho) para pausar la acción y soltar datos que los protagonistas no ven: la historia de un campesino que pasa, la futura clausura de un local, la sombra política de un retén. Ese comentario seco y lateral convierte la comedia sexy en radiografía social; es como si Cuarón te guiñara el ojo: “ríete, pero mira alrededor”.

El triángulo central funciona porque nadie es caricatura. Luisa mezcla ternura y firmeza; no es “fantasía masculina” sino brújula emocional que empuja a los chicos a crecer. Julio y Tenoch, por su parte, transitan entre el pique y la complicidad con una química irresistible. Detrás de las bromas hay clase social—élites y clase media chocan sin decirlo—y miedos que no se nombran. La película habla de sexo, sí, pero sin morbo: usa el deseo como espejo para mostrar inseguridades y verdades que hacen más daño que cualquier resaca.

El humor es un arma suave: nos reímos de la fanfarronería adolescente (esos manifiestos “filosóficos” que nacen con tres cervezas) y, a la vez, la película abraza la ternura de quien todavía no sabe quién es. El Manual del Charolastra—código de amistad de los chicos—suena gracioso, pero también revela la fragilidad de un vínculo que deberá enfrentarse a la honestidad o romperse en la primera curva.

México aparece como personaje: peajes, ríos, playas, pueblos, desigualdades. El viaje no borra las fronteras de clase, solo las hace más visibles. Y sin sermón: Cuarón observa con cariño y picardía. La música viaja del rock a los boleros y el sonido ambiente te mete en el coche; incluso si nunca has hecho un road trip, sientes el sol pegándote en el antebrazo.

¿Ha envejecido bien? Sí. La frescura sigue ahí y los temas de género y clase invitan a una relectura sin quitarle diversión. La película te hace reír con la boca llena de realidad y te deja un pequeño nudo en la garganta que llega con la última ola en la playa.

Veredicto: una coming-of-age luminosa, sexy y melancólica que convierte una escapada juvenil en un mapa emocional y social. Para ver, disfrutar y conversar después.

Puntuación: 9/10.

0 Comentarios

Contesta

Tu dirección de correo electrónico no será publicada. Los campos obligatorios están marcados con *

*

VISTULARTE© is a Cultural project and protected brand from Alive Today Foundation Copyright 2025

Inicia Sesión con tu Usuario y Contraseña

¿Olvidó sus datos?